Recenzja filmu

Każdy chce być Włochem (2007)
Jason Todd Ipson
Cerina Vincent
Jay Jablonski

Pizza z ziemniaków

Z komedyjki Jasona Todda Ipsona wynika, iż każda dama marzy o śniadym samcu łączącym cechy brutala, romantyka i wykwalifikowanego szefa kuchni.
Rudolph Valentino był zniewieściałym gejem, ale to właśnie dzięki niemu kobiety zaczęły postrzegać Włochów jako najwspanialszych kochanków świata. Z komedyjki Jasona Todda Ipsona wynika, iż stereotyp nadal funkcjonuje i każda dama marzy o śniadym samcu łączącym cechy brutala, romantyka i wykwalifikowanego szefa kuchni. Taki, jeśli będzie trzeba, huknie, kiedy indziej zapewni noc niezapomnianych wrażeń, a nad ranem przygotuje michę spaghetti z dodatkową porcją pulpetów. Szał! Co mają jednak zrobić mężczyźni, którym Pani Bozia nie podarowała sycylijskich albo (w najgorszym wypadku) neapolitańskich korzeni? Wiadomo, powinni podszywać się pod Włochów, co też czyni główny bohater filmu, prowadzący sklep rybny Jake (Jablonski). Chłopak od ośmiu lat  próbuje odzyskać narzeczoną, którą stracił w wyniku serii niefortunnych wypadków (uściślijmy: przespał się z jej siostrą i najlepszą przyjaciółką). Isabella zdążyła wyjść za mąż (oczywiście za krajana Don Corleone), narodzić dzieciarni i lekko skisnąć w zalewie szarej rzeczywistości. Jake, będący z pochodzenia Polakiem, cierpi niczym Kordian i młody Werter razem wzięci, a nawroty bólu egzystencji zagłusza, odcinając rybom łby. Koledzy ze sklepu nie mogą już znieść jego miłosnych jęków, więc postanawiają znaleźć mu nową dziewczynę. Za sprawą dobrotliwego scenarzysty wpadają na biuściastą Marisę (Petroro), która może i wygląda na Włoszkę, ale Włoszką nie jest. Jednakowoż, gdyby nie była, z pewnością chciałaby, żeby jej mężem został prawdziwy pezzonovanti, a nie jakiś wymoczek ze wschodniej Europy. Film Ipsona korzysta z lokalizacji, które nie kojarzą się raczej z komediami romantycznymi. W tym przypadku wynikało to z faktu, iż niezależni twórcy mieli do dyspozycji mikroskopijny budżet i nie mogli sobie pozwolić na wystawne atrakcje. Niemal cały czas krążymy więc po bostońskim North Endzie, gdzie niczym kolejne składniki sosu do pizzy mieszają się ze sobą różne narodowości. Etniczny tygiel dostarcza kamerze sporo okazji do wdzięcznych obserwacji społecznych, ale nie jest w stanie wyssać ze scenariusza tłustej zawiesiny mielizn fabularnych. Zachowania bohaterów są zazwyczaj równie logiczne, co pomysły Arnolda Schwarzeneggera na zaklejenie dziury budżetowej Kalifornii. Potrzeba dużo dobrej woli, aby uwierzyć, że wszystkie piękne kobiety, za którymi ugania się Jake, potrafią wybaczyć mu jego podłość i głupotę. "Każdy chce być Włochem" ratują wdzięczna kreacja Jablonskiego oraz postacie jego wyszczekanych włoskich przyjaciół. Po raz kolejny okazuje się, że bez wiernych kumpli u boku facet skazany jest na pożarcie przez nienasycone modliszki.
1 10 6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie od dziś wiadomo, że najlepszymi kochankami są Włosi - przynajmniej tak wydaje się Włochom. To samo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones